Patron

Święty Jan z Dukli, patron naszej parafii, patron Polski.

św. Jan z Dukli – obraz w prezbiterium

Życiorys Świętego Jana z Dukli.

Dokładny czas narodzin Jana dla tego świata nie jest znany. Nie wiemy nic o Jego rodzicach, rodzinie. Urodził się około roku 1414 w Dukli, miejscowości oddalonej o 20 km od Krosna, w archidiecezji przemyskiej. W młodości usunął się na jakiś czas do swojej pustelni jaką stworzył na górze Cergowej w lasach nad Duklą. Tam, w ciszy, wsłuchiwał się w Głos Boga, czekał Jego wskazówek do dalszego życia, pomocy w wyborze drogi, bowiem jak każdy młody człowiek borykał się z wieloma wyborami. Wezwany przez Wszechmogącego wstąpił do zakonu franciszkanów konwentualnych , gdzie odbył nowicjat, złożył profesję zakonną, odbył niezbędne studia i otrzymał święcenia kapłańskie. Wnet powierzono mu urząd kaznodziei, co w tych czasach spotykało niewielu zakonników, gdyż zgodnie z poleceniem św. Franciszka z Asyżu, założyciela i ojca zakonu, urząd ten powierzano zakonnikom wybitnym i zdolnym, pełnym Bożego ducha.

Czyniąc posługę kaznodziei, brat Jan przez wiele lat pełnił funkcję gwardiana klasztoru w Krośnie i Lwowie, powierzono mu także urząd kustodii lwowskiej, czyli przełożonego franciszkańskiego okręgu lwowskiego. Brat Jan swoim postępowaniem, posługą, życiem dążył do doskonałości. W 1463 roku idąc tym śladem wstąpił do braci franciszkanów, obserwantów, którzy służyli Bogu i ludziom według zaostrzonej reguły zakonnej. Bracia ci w Polsce nazywani są potocznie braćmi bernardynami. Tutaj także powierzono mu urząd kaznodziei i spowiednika. Poświęcił sie brat Jan całkowicie Bogu i ludziom, i modlitwie której poświęcał wiele godzin.

Wiele czasu spędzał w konfesjonale, gdzie to każdego penitenta przyjmował z niebywałą życzliwością i miłością, realizując wezwanie Jezusa by szukał tego co zginęło z owczarni Pana. Jego kazania, posługa spowiednika, których nie przerwał nawet w obliczu utraty wzroku i niedowładu nóg, sprawiały, że już za życia uważano Go za świętego. W tej opinii odszedł do domu Ojca w dniu 29 września 1484 roku we Lwowie. Jego kult wnet wzrastał a grób był miejscem wielu pielgrzymek nie tylko Katolików ale i Prawosławnych i Ormian. Papież Klemens XII w 1733 roku ogłosił Jana błogosławionym , a Papież Jan Paweł II kanonizował błogosławionego Jana z Dukli w dniu 10 czerwca 1997r.

W Dukli w Kościele Ojców Bernardynów znajdują się relikwie naszego świętego Patrona. Tradycja i legendy podają wiele przykładów cudów jakie zaistniały za wstawiennictwem św. Jana. Tutaj wspomnę tylko o cudownym ocaleniu Lwowa przed najazdem B. Chmielnickiego , gdzie to powszechnie uważano, że za wstawiennictwem św. Jana z Dukli doszło do ocalenia miasta.

Opowieści i legendy o naszym Patronie.

Jeszcze za życia Jan z Dukli uważany był za świętego. Kult Jana rósł po jego śmierci a grób, otoczony czcią, stawał się miejscem pielgrzymek zarówno ludu jak i dostojników a wiara w stawiennictwo naszego Patrona ciągle rosła nie tylko wśród ludności Dukli, Krosna, Lwowa ale także i wśród Litwinów, Rusinów i Ormian. Grób Jana nawiedzili i modlili się tam królowie – Zygmunt III Waza, Jan Kazimierz, Michał Korybut Wiśniowiecki, Jan III Sobieski oraz hetmani Stanisław Żółkiewski i Jan Zamoyski.

Przypuszczalnie jest wiele legend i opowieści , o których mówi tradycja przypisywanych nadprzyrodzonej działalności św. Jana. Można do nich podchodzić w różny sposób. Jako pierwszy cud św. Jana uważa się niewytłumaczalne uzdrowienie gwardiana klasztoru Bernardynów we Lwowie. Zakonnika tego “bez ducha”, nieprzytomnego i w gorączce w wielkiej wierze złożono do łoża uprzednio zajmowanego przez brata Jana z Dukli, okryto Jego szatą i…

Po pewnym czasie choroba opuściła gwardiana, który wnet wrócił do zdrowia. O kolejnym cudzie mówi się w opowieści o mieszkance Lwowa, Jadwidze Orłowej, która często u Jana się spowiadała. Ona też gdy straciła wzrok usilnie prosiła o pomoc swojego spowiednika i niebawem wzrok jej wrócił. Tradycja też głosi o książęcej rodzinie Puzynów, mieszkających w tym czasie ( wiek XIX) w m. Gwoździec blisko Kołomyi. Małżonków trapiło nieszczęście polegające na tym, że nowonarodzone dzieci wnet po urodzinach umierały. Ojcowie Bernardyni poradzili im, aby oddali się i swoje potomstwo w opiekę św. Janowi, złożyli ślub, że kolejne dziecko nazwą jego imieniem. Tak też uczynili. Urodził się zdrowy chłopiec, któremu oczywiście dano na imię Jan, który to został później biskupem krakowskim Janem Puzynem.

Kolejna wspaniała opowieść o św. Janie tłumaczy nam jak to sam Bóg upomniał się o młodego Jana i jak to wyposażył Go w zaletę niezachwianego posłuszeństwa Bogu i przełożonym. Otóż, kiedy Jan mimo, iż w pustelni na górze słyszał Głos Boga wzywający Go do tego by porzucił świat i jego sprawy, by poddał się służbie bożej, w swoim ówczesnym nieposłuszeństwie postanowił wrócić do domu. Tam jego własna matka Go nie poznała i wypędziła od domu precz, traktując jako żebraka!. Wtedy to miał Jan postanowić o wyborze służby Bogu i być Mu niebywale posłusznym. Z legendarnym wprost posłuszeństwie naszego Patrona wiąże się kolejna opowieść o tym, jak Jan podczas przygotowywania się do odprawienia mszy w kościele w Krośnie, ubrany w szaty liturgiczne, nie wiedząc przy którym ołtarzu ma odprawić mszę, zapytał o to swego przełożonego, znajdującego się w zakrystii. Zapytał więc “Dokąd każesz mi iść ojcze ze mszą świętą?” Przełożony, zajęty innymi sprawami i myślami odrzekł “Do Lwowa”. Po tych słowach Jan w geście pokory skłonił się przed przełożonym i posłuszny jego poleceniu wyszedł z kościoła i poszedł drogą w kierunku Lwowa. Doszedł do Komborni, gdzie zatrzymał się przy źródełku by napić się i odpocząć. Stamtąd też miał zostać zabrany przez dwóch Aniołów i zaniesiony do kościoła we Lwowie. Widzieli lecącego Jana okoliczni ludzie, padali na kolana a on im błogosławił. Jedną miejscowość nad którą Anieli nieśli św. Jana mają być Prałkowice pod Przemyślem (dziś Prałkowce), którą Jan rozpoznał. W znajdującej się tam cerkwi ówcześni mieszkańcy mieli wystawić obraz św. Jana z Dukli w osobnym ołtarzu, do którego to co rok wychodziła z Przemyśla uroczysta procesja pod przewodnictwem jednego z XX wikariuszów z katedry łacińskiej. Podobno procesje te trwały do początku XX wieku i nie wiedzieć czemy zanikły. Cudowne źródełko bije krystaliczną wodą do dziś. W 1473 roku klasztor ojców Bernardynów był jeszcze poza murami Lwowa i oblegany był przez Tatarów. Nadzieja wśród garstki obrońców gasła, przed oczami przebiegała wizja klęski, jasyru, śmierci , wtedy to Jan z Dukli, który był wówczas jego gwardianem, wyszedł do obrońców z Najświętszym Sakramentem, błogosławił i modlił się. Jakże niesamowity duch wstąpił w obrońców klasztoru, siła i wola walki, co też przełożyło się na fakt iż w kolejnym natarciu obrońcy dali opór i zwyciężyli.

Podobnie miało się dziać z obroną Lwowa w 1648 roku, kiedy pod jego murami stanął Bohdan Chmielnicki z niezliczonym wojskiem. Obrońcy Lwowa, mieszkańcy i bracia Bernardyni gorliwie modlili się przy relikwiach brata Jana z Dukli i jakież było ich zdziwienie, gdy bez żadnej bitwy najeźdźcy odstąpili zadowalając się okupem. Podobno Chmielnicki i Tuhaj – Bej ujrzeli unoszącego się nad klasztorem bernardyńskim zakonnika wznoszącego ręce do nieba co wprawiło ich w przerażenie tak, że dali rychło znak do odwrotu. Powszechnie wiadomo było, że tym unoszącym się zakonnikiem był Jan z Dukli. Na zakończenie dodam jeszcze o jednym cudzie, którego doświadczył sam Jan. W czasie gdy rozmyślał on o przejściu od braci franciszkanów konwentualnych do obserwantów, pościł i ćwiczył ducha by upewnić się , że przejście to spodoba się Bogu. W owym czasie miała mu objawić się Najświętsza Maryja Panna z Dzieciątkiem i utwierdzić go w słuszności wyboru.